Aktualizacja 13.05.2024
Kochani jestem szczęśliwa !!!
Maciuś czuje się dobrze. Doktor zapewnia, że nic mu już nie grozi. Kociątko ma już za sobą wszystko co kojarzy się z bólem, skończyły się codzienne wizyty w klinice i kroplówki. Teraz Maciuś może cieszyć się kocim dzieciństwem.
Jeszcze raz chcę Wam bardzo podziękować za uratowanie maleństwa. Bez Was Maciuś nie miałby szans. Jesteście wspaniali ❤️
Ewa
Aktualizacja 29.04.2024
Kochani, stan Maciusia jest zły. Maleństwo walczy, ale nie ma siły już nawet jeść samodzielnie. Karmię go strzykawką, zanoszę do kliniki na kroplówki. Lekarz podaje mu również tlen.
Dopóki jest nadzieja, że Maciuś wyzdrowieje, będziemy walczyć o kociątko.
Dziękuję Wam kochani za pomoc w walce o życie tej maleńkiej istotki.
Ewa
Aktualizacja 22.04.2024
Kochani, pomóżcie! Kończy się czas Maciusia… Bez intensywnej terapii to maleństwo nie przeżyje! W tej chwili Maciuś jest w klinice, leży pod tlenem. Dostał już antybiotyk, ale jest bardzo, bardzo słaby. Lekarz wypowiada się bardzo ostrożnie, gdy pytam jakie Maciuś ma szanse.
Tak bardzo się boję że Maciuś nie przeżyje…
Ewa
Aktualizacja 22.04.2024
Kochani, noc była bardzo ciężka i dla Maciusia i dla mnie. Co dwie godziny próbowałam go karmić, ale połykał tylko parę kropli i więcej nie chciał. A teraz pojawiła się biegunka z krwią.
Nie wiem, czy Maciuś to przeżyje, przecież to takie maleństwo. Muszę iść z nim natychmiast do kliniki, nieważne że nie mam jeszcze wystarczającej kwoty. Zmuszę ich jakoś, żeby zajęli się Maciusiem albo pożyczę od kogoś pieniądze.
Aktualizacja 21.04.2024
Kochani, bardzo się boję, czy Maciuś przeżyje noc. Co dwie godziny podaję mu z butelki mleczko dla najmłodszych kociąt. `Nie jest chętny do jedzenia, ale jakoś udaje mi się go namówić do przełknięcia kilku kropel.
Mam nadzieję, że do jutra zbierze się choć trochę pieniędzy, wtedy pójdę z Maciusiem do kliniki. Żeby chociaż wystarczyło na kroplówkę i na badania, bo bez nich nawet nie wiadomo jak leczyć to maleństwo.
Bardzo Was proszę o pomoc dla Maciusia.
Ewa
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
Kwota, którą musimy zebrać:
0 zł
JEGO HISTORIA
Cichutkie i żałosne wołanie Maciusia dobiegło mnie z ciemności, kiedy wracałam wieczorem do domu. Poświeciłam latarką i wtedy go zobaczyłam – maleńka bura kulka, kocie niemowlę. Oczy Maciusia były niemal całkowicie zasłonięte przez ropę, otwierał je z trudem. Skąd ten maluch się tu wziął? Nigdzie w pobliżu nie widać było ani jego mamy, ani żadnych innych kotów.
Ilu ludzi przeszło koło niego obojętnie, odwracając wzrok?
Widzę, że Maciuś jest chory i bardzo, bardzo słaby. Podnoszę go, a on przelewa mi się przez ręce. Pierwsze co muszę zrobić, to zabrać go do kliniki. A ja nie mam pieniędzy na weterynarza, a właściwie to mam dług w klinice za leczenie poprzednich zwierząt. Ale nie zostawię tu tej dzieciny. Nie mogę. Wiem, że jeśli to zrobię, Maciuś nie przeżyje tej nocy.
Pod palcami czuję kręgosłup i wszystkie drobne kosteczki tego wychudzonego, zziębniętego ciałka. Przytulam go, żeby przestał płakać. Tylko to mogę w tej chwili dla niego zrobić. I zabieram Maciusia ze sobą.
Zamiast do domu, biegnę prosto do kliniki. Cudem udaje mi się uprosić lekarzy, żeby udzielili Maciusiowi pierwszej pomocy. Nie byli chętni, bo nie zapłaciłam jeszcze poprzednich rachunków. Ale w końcu zgodzili się. Oczyścili Maciusiowi oczy z wylewającej się z nich ropy, zapuścili mu krople i wstępnie go obejrzeli. Potem podali mu wzmacniającą kroplówkę. Ale to wszystko, co zgodzili się zrobić na kredyt. Później musiałam zabrać `Maciusia do domu.
Na razie lekarze nie zrobili badań. Zrobią, kiedy będę mogła zapłacić. Ale wstępnie powiedzieli mi, że Maciuś najprawdopodobniej ma jakąś rozległą infekcję bakteryjną i jest mocno zarobaczony. No i jest bardzo odwodniony, na pewno dawno nie jadł i nie pił. Trzeba mu zrobić badania, na pewno podać dożylnie antybiotyk i kroplówki. Reszty dowiemy się, jak będzie miał zrobione badania. Na razie lekarze oszacowali wstępnie kwotę potrzebną na leczenie na 5800 zł.
Zabrałam Maciusia do domu. Udało mi się nakarmić go trochę mleczkiem dla kociąt. A teraz trzymam go na kolanach, patrzę jak niespokojnie śpi i piszę do Was. Jeśli możecie, pomóżcie tej kruszynce. Nie mamy wiele czasu, Maciuś długo nie wytrzyma bez leczenia. Bardzo Was proszę, zlitujcie się nad tym maleństwem. Nie pozwólmy mu umrzeć. On nawet jeszcze nie poznał życia.