Aktualizacja 24.06.2024
Te dwa maluszki już czekają na swoją nową opiekunkę 😊
Puszek i Łatka jadą do domu tymczasowego. Kociątka potrzebują teraz więcej miejsca do zabaw i beztroskiego dzieciństwa. U mnie, ze względu na inne koty, które są pod moją opieką (część jest w trakcie leczenia), na czas choroby mieszkały w specjalnym kojcu dla kociąt.
W nowym miejscu będą miały odpowiednie warunki, a nowa ciocia ma duże doświadczenie w opiece nad takimi maluchami ❤️.
Puszek i Łatka chcą jeszcze podziękować wszystkim za ocalenie im życia ❤️
Ich maleńkie serduszka biją dzięki Wam ❤️❤️
Ewa
Aktualizacja 22.06.2024
Aktualizacja 14.06.2024
Moi Kochani, udało się!!!
Dziękuję, dziękuję Wam wszystkim! Jeszcze kilka godzin temu brakowało tak dużo, że traciłam nadzieję. Ale ostatecznie zebraliśmy wspólnie całą potrzebną kwotę, a nawet odrobinę więcej! Dziękuję z całego serca każdemu z Was!
W tej chwili Łatka jest już w klinice, pod opieką lekarzy. Jej ogólny stan trochę się pogorszył w ciągu dzisiejszego dnia, więc w tej chwili lekarze mają podjąć decyzję, czy operują od razu, czy muszą poczekać aż stan Łatki trochę się ustabilizuje. Ja czekam w tej chwili na informację.
Będę Was na bieżąco informować o tym, co dzieje się z Łateczką. A Wy trzymajcie za nią kciuki.
Ewa
pozostały czas na zebranie pieniędzy:
kwota do zebrania:
0 zł
Łatka, małe łaciate kocie dzieciątko, leży na chodniku. Jest ciemno, ale w świetle ulicznych latarni już z daleka widzę, że coś jest nie tak z jej wyglądem, proporcjami. A kiedy podchodzę bliżej, po prostu robi mi się słabo.
Na granicy brzuszka i jednej z tylnych łapek ma ogromną narośl, guz. Guz jest tak wielki i napięty, że przez cienką skórę widać prześwitujące żyły. Łatka spogląda mi prosto w oczy z taką rozpaczą i prośbą, że pęka mi serce. Próbuje miauknąć, ale żaden dźwięk nie wydobywa się z jej pyszczka.
Kucam przy koteczce, dotykam ją do ciepłej, delikatnej główki.
Ale kiedy zbliżam rękę do jej brzuszka, maleństwo drga nagle i z wysiłkiem podnosi się na cztery łapki. Zaczyna kuśtykać z trudem, bo guz jest tak duży, że utrudnia chodzenie. A Łatka zachowuje się tak, jak to robią cierpiące zwierzęta – kuśtyka niespokojnie z miejsca na miejsce, rozgląda się, wącha, jakby czegoś szukała.
Biedna, mała, niewinna Łatka. Próbuje uciec od cierpienia. Jeszcze nie wie, że od niego nie da się uciec… Nie tu, na ulicy.
Jeśli zostawię tu Łateczkę, ona nie przeżyje. To wiem na pewno. Odejdzie w bólu i samotności, może jeszcze tej nocy. Dlatego, najdelikatniej jak tylko potrafię, biorę to maleńkie kocie dziecko i idę z nią prosto do kliniki.
Nie mam pieniędzy na wizytę, ale udaje mi się uprosić lekarzy, żeby chociaż obejrzeli cierpiącą Łateczkę. Po badaniu lekarz powiedział, że ten wielki guz na nodze to wnętrzności Łatki. Powłoki brzuszne koteczki w jakiś sposób zostały rozerwane, wnętrzności przedostały się przez mięśnie brzucha i w tej chwili trzyma je tylko skóra. Jak strasznie to musi boleć!
Żeby pomóc Łatce, trzeba jak najszybciej ją operować, umieścić wnętrzności na miejscu i pozszywać przerwane mięśnie.
W tej chwili Łatka jest tak odwodniona, że nie dało jej się pobrać krwi. Ma silną biegunkę. Dostała kroplówkę i osłonowo antybiotyk, żeby w jamie brzusznej nie rozwinęło się zakażenie.
A potem musiałam zabrać Łateczkę i iść z nią do domu. Tylko tyle lekarze zrobili na kredyt. Na kolejne wizyty muszę przyjść już z pieniędzmi.
Jutro mam przyjść rano i wieczorem na kroplówki i sprawdzenie stanu Łatki. Operację umówiłam na piątek rano. Ale bez pieniędzy nie będzie operacji. Tylko jak ja mam to wytłumaczyć Łateczce? Proszę Was, błagam z całego serca – nie pozwólmy temu maleństwu odejść w cierpieniu. Pomóżcie, dowolną kwotą, nawet najmniejszą. A jeśli nie możecie, to prześlijcie tą zbiórkę do znajomych, rodziny. Może ktoś z nich będzie mógł pomóc.