Aktualizacja 1 sierpnia 2024
Kochani, mam dla Was bardzo smutne wieści.
Po długiej walce, Myszka niestety pożegnała się z tym światem. W ranę na łapce zdążyło się już wdać zakażenie, które wywołało sepsę. Lekarze robili co mogli, jednak nie udało im się uratować kici.
Moje serce rozpadło się na milion kawałków💔 Kolejna tragedia, której można było zapobiec, gdyby ktoś wcześniej wyciągnął do tego biedactwa pomocną dłoń. Mam nadzieję, że Mysia jest teraz w lepszym miejscu😭
Aktualizacja 23 lipca 2024
Kochani maleńką Myszkę już dzisiaj zabieram do kliniki. Będę na bierząco informować Was co z łapką kociczki. Mam nadzieję, ze ból szybko minie i kociczka zacznie czuć się lepiej.
Bardzo Wam dziękuję, że pomogliście zebrać pieniądze na leczenie tego maleństwa. To kociątko już na początku swojego życia poznało ból i cierpienie. Dzięki Wam możemy zmienić jej życie.
Ewa
pozostały czas na zebranie pieniędzy:
BRAKUJE:
0 zł
Maleńką Myszkę znalazłam porzuconą przy kontenerach na śmieci. Zwabiło mnie tam jej rozpaczliwe miałczenie. Kruszynka szukała swojej mamy, której niestety nigdzie nie mogłam znaleźć. Może coś ją spłoszyło? Czegoś się przestraszyła? Niemożliwe. Nie wierzę, żeby matka była w stanie od tak porzucić swoje dziecko. Obawiam się, że jej mama już nie żyje.
Gdy próbowałam zwabić do siebie Myszkę, zauważyłam w jakim stanie jest jedna z jej łapek i aż mnie zmroziło. Skóra na wierzchu wygląda na całkowicie zdartą, a spód nienaturalnie napuchnięty. Łapka, na której nie ma skóry jest praktycznie dwa razy większa niż ta zdrowa. Kotka już od jakiegoś czasu musiała poruszać się z otwartą raną, która na pewno sprawia jej niewyobrażalny ból. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić przez co musi przechodzić to biedactwo. Poza ogromnym cierpieniem, do tego wszystkiego dochodzi jeszcze strach i tęsknota za mamą. Myszka ewidentnie cały czas jej szuka, jest zdezorientowana i przerażona. Takie maleństwo przecież samo nie poradzi sobie w takim wielkim i okrutnym świecie.
Bez chwili namysłu zabieram Myszkę ze sobą. Nie mogę jej zostawić. Moje sumienie nie pozwala mi przejść obojętnie obok tej bezbronnej istotki. Kotka wygląda na skrajnie osłabioną, więc próbuję ją nakarmić zanim zabiorę ją do lekarza. Przez cały ten czas maleństwo przeraźliwie miałczy. Ból musi być potworny, na samą myśl znowu mnie wzdryga. Kotka nie chce jeść ani pić. W domu Myszka kuśtyka od jednego kota do drugiego, podchodzi do nich bardzo blisko i miauczy. Chyba szuka mamy. W drodze do kliniki cały czas zawodzi ile tylko sił w płucach. Boję się o nią. Ryzyko, że w łapkę wdało się już zakażenie jest ogromne.
Po dotarciu do kliniki, łapię lekarza za ramię i tłumaczę mu co dokładnie się wydarzyło i pokazuje łapkę naszej biedaczki. Widząc w jakim jest stanie, przyjmuje nas poza kolejką i zgadza się przeprowadzić tą wizytę na kredyt. Od razu zaczyna oglądać ranę i decyduje się na zrobienie prześwietlenia. Okazuje się, że Myszka ma złamane dwie kości, obok siebie. Weterynarz twierdzi, że musiało to być spowodowane uderzeniem. Gdyby kotka spadła z wysokości, pęknięcie nie byłoby tak równe. Ktoś musiał pobić to biedactwo!! Jak można być tak okrutnym, żeby skrzywdzić takie maleństwo?
Dodatkowo okazuje się, że stało się to, czego bałam się najbardziej. W ranę wdało się bardzo silne zakażenie i teraz najważniejsze jest aby je zatrzymać bo inaczej ono zabije Myszkę. Kotka dostała podczas wizyty silny antybiotyk i leki przeciwbólowe, ale leczenie musi być kontynuowane, żeby była szansa na przeżycie. Dopiero gdy stan łapki się poprawi będzie możliwe założenie gipsu. Jeśli kotka nie zacznie jeść to będą też potrzebne codzienne kroplówki. To wszystko będzie można zrobić dopiero, kiedy będę miała środki na zapłatę za dalsze leczenie oraz za tą pierwszą, skredytowaną wizytę. Niestety, tonę w długach przez leczenie bezdomnych kotów i nie mam jak zapłacić za to wszystko. A przecież Myszka nie przeżyje bez codziennych dawek leków. Bardzo się o nią boję.
Z całego serca błagam Was o ratunek dla Myszki. Jedna złotówka może zaważyć na tym czy to maleństwo przeżyje.