Aktualizacja 2 sierpnia 2024
Kochani, udało się!
Wspólnymi siłami zebraliśmy środki na pomoc dla Dorci i kotka już za moment rozpoczyna rehabilitację! Koniec z bólem i brakiem normalnego funkcjonowania!
Jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna za Waszą pomoc. Będę Was informować o dalszych losach Dorki w późniejszych aktualizacjach. Jeszcze raz dziękuję.
Ewa
pozostały czas na zebranie pieniędzy:
Brakuje jeszcze:
1700 zł
Mała kotka siedzi okrakiem przy wejściu do opuszczonego domostwa i cicho pomiałkuje. W okolicy żadnego śladu innych zwierząt, nie widać ani jej mamy, ani rodzeństwa. Taki obraz zastałam podczas wieczornego spaceru.
Gdy Dorcia mnie zauważyła, od razu chciała podejść, jednak nie mogła utrzymać się na tylnych łapkach. Widać, że maleństwo lgnie do człowieka i potrzebuje bliskości. Po jej zachowaniu i braku lęku przed człowiekiem, podejrzewam, że miała kiedyś właściciela. Ktoś najwyraźniej się jej pozbył kiedy zaczęły pojawiać się problemy.
Ostrożnie ją oglądam i widzę, że kotka nie jest ranna, nigdzie nie widać śladów krwi. Na szczęście. Z jakiegoś jednak powodu maluszek nie może się normalnie przemieszczać. Podejrzewam jakieś poważne złamanie. W jej oczkach widać, że każdy ruch sprawia jej duży ból, co tylko potwierdzają jej słabe piski. Kotka bardzo cierpi, a ja wiem, że natychmiast muszę ją zabrać do kliniki. Już raz ktoś ją tutaj zostawił i to nie może się powtórzyć.
Gdy docieramy na miejsce lekarz delikatnie ją bada i od razu zleca prześwietlenie. Wyniki nie są najgorsze, ponieważ nie widać żadnych złamań. Z jakiegoś powodu kotka jednak bardzo cierpi i nie może się ruszać. Czekam więc w napięciu, aż lekarz dokładnie ją przebada i wyda ostateczny werdykt.
Okazuje się, że pomimo braku złamań, Dorcia jest w złym stanie. Biedactwo ma poważnie przykurczone mięśnie i brak mobilności w stawach, przez który każdy ruch wywołuje falę niewyobrażalnego bólu i cierpienia. Kotka musi zacząć natychmiastową rehabilitację, która jest w tej chwili jej jedyną nadzieją. Bez tego nie będzie się mogła normalnie załatwić, już nawet nie wspominając o chodzeniu, czy normalnym funkcjonowaniu.
Ostrożnie biorę ją na ręce i przytulam do piersi. Dorcia potrzebuje miłości i bliskości. Potrzebuje nadziei. Bardzo się o nią martwię. Gdy ją trzymam, czuję jaka jest drobna i krucha. Tak jakby z każdym jej usłanym bólem i cierpieniem ruchem miała się rozpaść. Wiem, że kociczka wymaga pomocy i troski, jednak sama nie jestem w stanie sfinansować jej rehabilitacji. Już nie raz pokazaliście, że los tych biednych istotek nie jest Wam obojętny, więc proszę, spróbujmy odmienić życie maleńkiej Dorci. Tylko razem mamy szansę ocalić ją od cierpienia.
Ewa