25 września 2024
Od czasu przejścia operacji Promyczek jest w domu ze mną i innymi kotami. Maluch powoli dochodzi do siebie i odzyskuje siły nie tylko dzięki mojej pomocy.
Jego opiekunem, a tym samym moim pomocnikiem został Tutuś 😺😺 Właściwie od momentu przybycia Promyczka, starszy kociak zaczął traktować go jak swoje dziecko i sprawować nad nim piecze, upewniając się, że niczego mu nie brakuje❤️
Jestem mu bardzo wdzięczna za pomoc i cieszę się za każdym razem, gdy na nie patrzę😺❤️
Ewa
19 września 2024
Promyczek jest już po operacji ❤ Jeszcze śpi, ale doktor zgodziła się, abym zajrzała do niego na chwilę. Na szczęście wszystko odbyło się bez komplikacji. To był ogromny stres dla mnie.
Kochani bardzo Wam dziękuję za pomoc w walce o zdrowie tego maleństwa. Dziękuję też z całego serca Pani Grażynce, która opłaciła operację Promyczka ❤ Kolejny kotek dostał szansę na piękne, kocie życie.
Ewa
5 września 2024
Kochani, wczoraj wydarzyła się wspaniała rzecz. Jedna z naszych darczyńców – pani Grażyna, wpłaciła aż 4000 złotych na rzecz Promyczka, tym samym pokrywając koszty jego operacji
Nie wiem co więcej powiedzieć, jestem w tym momencie wdzięczna i bardzo szczęśliwa. Z całego serca dziękuję zarówno Pani Grażynie, jak i wszystkim, którzy wcześniej wpłacili pieniądze na ratowanie Promyczka. Na świecie są jednak jeszcze dobrzy ludzie 😊
Ewa
2 września 2024
Bardzo Wam dziękuję! Zebraliśmy pieniądze na leczenie szpitalne małego Promyczka. Kociątko jest już w klinice pod opieką lekarzy. Mam nadzieję, że jego stan będzie się szybko poprawiał i że niedługo będzie można operować jego złamaną łapkę. Będę Was informować na bieżąco.
Teraz musimy jeszcze zebrać pieniądze na operację łapki. Ale na to mamy jeszcze trochę czasu – doktor mówi, że nie można operować Promyczka wcześniej niż za trzy – cztery dni. A może później. Na razie nie wiem jeszcze, ile będzie kosztować operacja. Mam nadzieję, że jutro dostanę tą informację.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim ludziom o wielkich sercach. Dzięki Wam ten maluch ma szansę na życie!
Ewa
Na środku parkowej alejki siedzi Promyczek – małe, maleńkie kociątko. Ma pewnie ze cztery tygodnie. Taka puszysta, maleńka kulka. Zdezorientowany, rozgląda się dookoła. Skąd się tu wziął, sam, w parku, w nocy? Rozglądam się, sprawdzam okoliczne zarośla – nigdzie nie widać ani mamy Promyczka, ani żadnych innych kotów. A więc to tak. Pewnie to kolejny kot bezwzględnie wyrzucony na ulicę, bo się znudził albo zachorował, albo sika poza kuwetą… Ale takie maleństwo?! Przecież on nie ma najmniejszej szansy przeżyć na ulicy!
Kucam przy Promyczku, a on patrzy na mnie bezradnym, przerażonym wzrokiem. Trzęsie się na całym ciele. Potem wstaje, próbuje do mnie podejść ale po chwili siada niespokojnie. Drugi raz to samo. Za trzecim razem się przewraca.
Coś jest nie tak. Biorę Promyczka na ręce i pierwsze co czuję, to że pod puszystym futerkiem jest tak chudy, że czuć mu każdą, nawet najmniejszą kosteczkę. A jedna z tylnych łapek Promyczka jest wykrzywiona pod dziwnym kątem, spuchnięta i gorąca.
Promyczek tuli się do mnie, nie próbuje uciekać. Zwinął się w moich dłoniach w małą puszystą kuleczkę i ufa, że mu pomogę. Ufa człowiekowi. Chyba jednak miałam rację, że ktoś po prostu się go pozbył…
Nie mogę tu zostawić tego maleństwa. Jeśli to zrobię, on nie przeżyje. Może nawet nie dożyje poranka. Dlatego przytulam mocno Promyczka i zabieram go do domu. Podaję mu strzykawką mleko dla kociąt, ale Promyczek nie chce jeść. Widzę, że jest z nim źle, dlatego z samego rana biegnę z Promyczkiem prosto do kliniki.
Doktor od razu zleciła rentgen i badania krwi. Okazuje się, że łapka jest złamana i to na tyle poważnie, że musi być składana pod narkozą. Wyniki badań krwi są bardzo złe, praktycznie wszystkie parametry są poza granicami normy. To oznacza, że w organizmie Promyczka jest jakaś poważny stan zapalny. Doktor mówi, że trzeba Promyczka jak najszybciej przyjąć do kliniki, bo u takich maleńkich kociąt infekcja rozwija się bardzo szybko. A szczególnie przy tak osłabionym, wychudzonym organizmie i złamanej łapce stan Promyczka może pogorszyć się błyskawicznie. Dlatego konieczna jest hospitalizacja. W klinice maleństwo będzie miało podawany dożylnie antybiotyk i inne leki, również przeciwbólowe. A kiedy jego stan się trochę ustabilizuje, lekarze będą mogli złożyć i usztywnić jego biedną złamaną łapkę.
Na razie doktor podała Promyczkowi wzmacniającą kroplówkę. Na szczęście zgodziła się zrobić to wszystko na kredyt. Ale na przyjęcie do szpitala muszę już mieć pieniądze. Bez tego lekarze nie zrobią dla niego nic więcej. Więc na razie potrzebujemy pilnie zebrać pieniądze na to początkowe leczenie szpitalne. A jeśli to się uda i Promyczek trafi do kliniki, wtedy będziemy mieli jeszcze kilka dni żeby zebrać pieniądze na operację złożenia łapki.
Bardzo proszę, pomóżcie Promyczkowi. Jego życie zależy teraz tylko od Was.