Po długiej walce ciało Lulusia niestety się poddało. Maluch jest teraz w lepszym miejscu💔






13 marca 2025

7 marca 2025
Kochani, z całego serca dziękuję Wam za całe wsparcie jakie okazaliście Lulusiowi.
Kociątko cały czas przebywa w klinice, ponieważ ciągle musi dostawać kolejne dawki leków przeciwbólowych i antybiotyków. To na tą chwilę jedyny sposób, żeby ten maluszek nie cierpiał.
Niestety jego stan nadal jest ciężki, ale lekarze wciąż walczą i robią co mogą, żeby uratować to biedactwo. Najbliższe dni okażą się dla niego decydujące.
Jeszcze raz dziękuję Wam za pomoc. Dzięki Wam Luluś ma szansę, żeby dalej żyć.
Ewa

Maleńkiego, ciężko rannego Lulusia przyniosła bez zapowiedzi nieznana mi, zapłakana dziewczynka. Mówi, że znalazła go, kiedy wracała ze szkoły. Luluś był zawinięty w bluzę. Kiedy ją rozwinęłam, nogi ugięły się pode mną.
Cztero- a może pięciotygodniowe kocie dzieciątko wyglądało całe jak krwawiący strzęp mięsa. Ale żyło. Żyło, choć wydało mi się to kompletnie nieprawdopodobne. Nie zrobiłam zdjęć. Nie było na to czasu. Tak jak stałam, złapałam Lulusia razem z zakrwawioną bluzą i pobiegłam z nim do kliniki. Tam od razu zajęli się nim lekarze, równie jak ja zdziwieni, że kociątko nadal żyje.
Luluś ma zerwaną z całego grzbietu skórę. Ani ja, ani lekarze nie mamy pojęcia, jak to się mogło stać. Czy koteczek zaplątał się w jakieś żelastwo i próbując się wyswobodzić zerwał sobie skórę z pleców? Czy może jakiś sadysta celowo skrzywdził to maleństwo? W każdym razie na grzbiecie Lulusia są tylko nagie mięśnie.

Doktor od razu podała mu dożylnie silne leki przeciwbólowe, przeciwzapalne i antybiotyk. Oczyściła ranę i założyła opatrunek. Potem położyła go pod tlenem.
Doktor mówi otwarcie, że leczenie będzie długie i kosztowne a jego wynik niepewny. Rana jest wielka, ale nie da się wykonać przeszczepu skóry, bo nie ma skąd jej pobrać – kociątko jest za maleńkie. Luluś codziennie musi mieć zmieniany opatrunek i oczyszczaną ranę, musi dostawać dożylnie antybiotyk i pozostałe leki i prawdopodobnie konieczne będzie również dożylne karmienie. A i tak nie ma gwarancji, że koteczek przeżyje.
Ale Luluś ma tak wielką wolę życia! Do tej pory się nie poddał. Więc my też się nie poddawajmy, bo ten maluszek ma jeszcze całe życie przed sobą. Jeśli przeżyje, znajdę mu dobry, kochający dom. Proszę Was z całego serca o pomoc dla Lulusia.