4 listopada 2024
Kochani! Chciałam Wam tylko przekazać, że Muffinek i Lucuś przeszli wczoraj zabieg kastracji! Kotki były bardzo dzielne i całą procedurę zniosły bez płaczu i krzyków😊
Ewa
6 września 2024
Dziś rano zobaczyłam taki widok 😊Muffinek sam wszedł na kuwetkę!
Jeszcze wczoraj próbował tylko się podnosić, a dziś pokonał odległość z pokoju do kuchni ❤Brawo Muffinku!!! Jesteś dzielnym kocurkiem!
Z całego serca Wam dziękuje, że pomogliście mi uratować tego biedaczka!
Ewa
30 sierpnia 2024
Muffinek już jest ze mną.
Operacja łapki była bardzo trudna ale doktor jest zadowolona z jej przebiegu. Niestety nie ma gwarancji, że będzie w pełni sprawna, ponieważ złamanie było bardzo skomplikowane. Zostało również zszyte podniebienie. Na szczęście kocurek nie ma urazów wewnętrznych. Przez kolejne dni Muffinek będzie miał podawaną kroplówkę z antybiotykiem. W dalszym ciągu muszę go karmić strzykawką ale mam nadzieję, że już niedługo zacznie jeść sam.
Kochani jestem Wam bardzo wdzięczna za uratowanie tego kocurka ❤. Gdyby nie Wasze zaangażowanie, nie dałabym rady sama mu pomóc. Dziękuję ❤
Ewa
Aktualizacja z 28 sierpnia, godz. 17.00
Sama nie wiem, jak mam Wam dziękować!!! Muffinek jest już w klinice, jest przygotowywany do operacji. Dziękuję każdemu, kto pomógł, nawet najmniejszą kwotą. Jeszcze dziś rano sytuacja była tragiczna, ale dzięki Wam zebrało się nawet więcej, niż brakujące rano 450 zł. Tą nadwyżkę wykorzystam na leki dla Muffinka, które na pewno będą potrzebne po operacji. Trzymajcie teraz za niego kciuki, żeby operacja się udała i żeby Muffinek wrócił do zdrowia. Jeszcze raz z całego serca dziękuję. Ewa
Muffinek leży na chodniku w kałuży krwi. Krew cieknie mu z pyszczka. Z przedniej łapki wystaje coś, co wygląda jak fragment ułamanej kości. Muffinek patrzy na mnie rozszerzonymi z bólu i strachu oczami. Nie rozumie, co się stało. Najbardziej chciałby czmychnąć stąd w jakiś ciemny kąt, gdzie nie będzie ludzi. Gdzie nikt nie będzie go widział. Tam mógłby czekać. Czekać na śmierć albo na cud.
Ale ciało odmawia Muffinkowi posłuszeństwa. Łapy nie chciały go podnieść, choć próbował z całej siły i to nie raz. Dlatego Muffinek nadal leży tu, na chodniku. W kałuży krwi, wystawiony na wzrok ludzi, z których jednak nikt nie pospieszył mu z pomocą. Oddycha szybko, a kiedy się do niego zbliżam, wydaje dziwny dźwięk – ni to pomruk, ni to jęk. Nie wiem, czy próbuje mnie odstraszyć, czy tylko prosi, żebym go zostawiła w spokoju.
Biedny Muffinku, co ci się stało? Spadłeś z dachu? Wypadłeś komuś z balkonu? A może jesteś ofiarą jakiegoś zwyrodnialca, który ci to zrobił? Trochę na to wskazuje, na przykład to, że Muffinek leży w miejscu, w które nie mógłby upaść z dachu. Mógł co prawda się tu przeczołgać. Ale poza miejscem, gdzie Muffinek teraz leży, nigdzie nie widać śladów krwi…
Ochroniarz nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Ani na drugie – dlaczego dał mi znać dopiero teraz, skoro Muffinek leży tu już od kilku godzin. To on, ochroniarz, zadzwonił do mnie żebym przyjechała i zabrała kota, który wypadł z balkonu. Ale choć twierdzi, że widział moment upadku, nie potrafi wskazać, który to był balkon. Dlatego mu nie wierzę i myślę, że ukrywa prawdziwy przebieg zdarzeń.
Ale to teraz nie ma znaczenia. Teraz najważniejszy jest Muffinek i to, żeby jak najszybciej udzielić mu pomocy, na którą czeka i tak o wiele, wiele za długo.
Delikatnie podnoszę kotka, choć widzę, że sprawiam mu ból. Ale nie mam wyboru. Zabieram prosto do kliniki.
Badanie i rentgen wykazały, że Muffinek ma pęknięte podniebienie i bardzo poważne otwarte złamanie w stawie jednej z łap. Złamana kość przebiła skórę. Oprócz tego jest w stanie wstrząsu spowodowanego wypadkiem – ma gorączkę, bardzo podniesione tętno i ciśnienie. Nie wiadomo, jak jego organizm będzie dalej reagował. Konieczne jest pilne zespolenie podniebienia i skomplikowana operacja poskładania stawu. Trzeba to zrobić jak najszybciej, jak tylko stan Muffinka trochę się ustabilizuje.
Muffinek dostał dożylnie leki i kroplówkę odżywczą. Doktor podał mu bardzo silne środki przeciwbólowe i usztywnił połamaną łapkę. Ale potem musiałam zabrać kotka do domu, bo tylko tyle doktor zrobił na kredyt. Na operację muszę już mieć pieniądze, bez tego lekarze nic więcej dla Muffinka nie zrobić.
Dlatego bardzo Was proszę o pomoc.
P.S. Przeszłam się potem po bloku, pukałam do wszystkich mieszkań. Nikt nie przyznał się do Muffinka.