14 października 2024
Przez weekend dostałam od Was sporo wiadomości dotyczących stanu Rudaska, więc już śpieszę z odpowiedzią😊
Kotek czuje się już lepiej, a jego rana bardzo ładnie się goi. Czeka go co prawda jeszcze kilka wizyt, na których lekarz będzie usuwał martwe tkanki i zmieniał opatrunek, natomiast nasz bohater jest już zdecydowanie na dobrej drodze, żeby stać się zdrowym kocim dzieckiem.
Teraz nasz rudzielec w spokoju dochodzi do siebie w moim domu, gdzie całymi dniami odpoczywa na swojej ulubionej poduszce😊
Ewa
9 października 2024
Kochani, bardzo Wam dziękuję za wszystkie wpłaty na rzecz ratowania Rudaska. Dzięki Wam kociak otrzymał szansę na nowe życie i może teraz zacząć leczenie.
Cały proces na pewno potrwa długo ze względu na to, że poparzenie jest rozległe i nie będzie można usunąć martwych tkanek w ciągu jednego dnia, jednak jestem dobrej myśli. Wierzę, że Rudasek spadnie z tych tarapatów na cztery łapy i jeszcze będzie mógł się cieszyć nowym życiem 😊
Ewa
pozostały czas na zebranie pieniędzy:
musimy zebrać:
1600 zł
Rudaska znalazłam, gdy poszłam zanieść jedzenie bezdomnym kotom żyjącym w okolicy śmietniska. Nieco z głębi terenu usłyszałam rozpaczliwe miauczenie. Przeszłam kawałek dalej i zobaczyłam Rudaska. Młody rudy kotek siedział na stercie śmieci i przenikliwie miauczał, tak jak to robią koty wołające o pomoc, gdy na przykład nie potrafią zejść z wysokiego drzewa. Spojrzał na mnie rozszerzonymi ze strachu oczami, ale nie uciekł.
Podeszłam bliżej i wtedy zrozumiałam, że Rudasek miauczał z bólu. Na lewej łopatce ma wielką ranę, sięgającą aż na łapkę. Rana jest dziwnego, czerwono-brązowo-szarego koloru, ma nierówną powierzchnię i poszarpane brzegi. Wygląda to po prostu strasznie.
Rudasek chyba zrozumiał, że chcę mu pomóc, bo choć przylgnął do ziemi ze strachu, to nadal nie uciekał. Mimo niewątpliwie odczuwanego bólu pozwolił mi się wziąć na ręce, wynieść w światło latarni i tam dokładnie obejrzeć. A potem spakować do znalezionego naprędce kartonu i zanieść do kliniki.
Po zbadaniu Rudaska doktor powiedział, że bez żadnych wątpliwości rana powstała od polania kotka wrzącą wodą. W miejscu gdzie jest rana ciało jest po prostu ugotowane żywcem. Okoliczne tkanki objęła już martwica i rozeszło się zakażenie.
Co za bezduszna bestia tak bardzo skrzywdziła Rudaska? Dlaczego?! Co złego mógł zrobić? Czy przychodził i miauczał prosząc o jedzenie? Czy sikał na klatce schodowej? Bo jakie inne przestępstwo Rudasek mógł popełnić?!
Jak ktoś mógł spojrzeć na to drobne, kruche, bezbronne kocie dziecko i pomyśleć o zrobieniu mu czegoś tak okrutnego? Skazać je na powolne umieranie w cierpieniu? Ten, kto tak skrzywdził Rudaska, nie zasługuje aby nazywać go człowiekiem. To po prostu okrutna, sadystyczna bestia.
Doktor mówi, że tylko szybkie i zdecydowane działanie pozwoli uratować Rudaska. Z miejsca oparzenia trzeba będzie usunąć całą martwą tkankę – zarówno tą, która została ugotowana wrzątkiem jak i tą, którą objęła postępująca dalej martwica. Nie da się tego wykonać za jednym razem, bo poparzenie jest zbyt rozległe. Codziennie trzeba będzie usuwać delikatnie część tkanek podając jednocześnie antybiotyk i środek przeciwbólowy.
Doktor oczyścił ranę i usunął pierwszą warstwę martwej tkanki. Rudasek chyba w jakiś sposób rozumiał, że to jego jedyna szansa, bo pozwalał na wszystkie zabiegi. A kiedy zaczęły działać mocne środki przeciwbólowe i doktor odrywał z rany martwe kawałki skóry, nawet zaczął mruczeć…
Pierwszą wizytę doktor przeprowadził na kredyt, ale na kolejne, codzienne wizyty muszę już mieć pieniądze. Bez nich nie dam rady nic więcej zrobić. Bardzo Was proszę o pomoc dla Rudaska.