12 września 2024
Kochani, Złotek miał dzisiaj wizytę kontrolną u doktora, przed nim jeszcze kilka takich, ale kociak powoli wychodzi już na prostą.
Napady drgawek się zmniejszyły, doktor jest pewna że to nie padaczka. Prawdopodobnie kotek musiał mieć uraz głowy. Złotek jest pod opieką wolontariusza, bo u nas jest 14 kotów, część w trakcie leczenia.
Jest nawet szansa, że Złotek na stałe zostanie już w domu tymczasowym, ponieważ skradł serca domowników ❤️
Ewa
30 sierpnia 2024
Dziękuję z całego serca za pomoc dla Złotka! Dzięki osobom o wielkim sercu zebraliśmy całą kwotę potrzebną na przeprowadzenie diagnostyki i na doraźną pomoc. W tej chwili Złotek dostaje leki przeciwpadaczkowe i uspokajające. Udało mu się podać kroplówkę. Ale najważniejsze że możemy w tej chwili zrobić wszystkie potrzebne badania i ustalić przyczynę drgawek i kompulsywnego lizania. A wtedy będzie szansa na to, że leczenie przywróci Złotkowi możliwość samodzielnego funkcjonowania.
Będę Wam na bieżąco dawać znać, co dzieje się ze Złotkiem. Trzymajcie za niego kciuki.
Jeszcze raz dziękuję za wszystko, co zrobiliście dla Złotka. Pozdrawiam ciepło. Ewa
W pierwszej chwili myślę, że Złotek nie zwraca na mnie uwagi. Mimo że kucam obok, mówię do niego, pokazuję saszetkę z jedzeniem. Dopiero po chwili widzę, że to nie tak. Złotek co chwila spogląda w moją stronę a w jego oczach widzę ból i przerażenie. I błaganie o pomoc.
Ze Złotkiem dzieje się coś bardzo dziwnego. Liże się i drapie po całym ciele a silne drgawki co chwilę wywracają go na plecy. A co pewien czas Złotek sztywnieje i nieruchomieje z całym ciałem napiętym i wyprężonym. I tak na zmianę, bez chwili przerwy.
W międzyczasie wokół zeszli się ludzie. Zabierz pani stąd tego kota, bo klientów odstrasza – mówi mężczyzna z baru, który jest już obok.
Inni rozmawiają cicho między sobą. Mówią, że Złotek jest tu ze dwa dni. Wcześniej go tu nie było. Albo może był, tylko zachowywał się zwyczajnie i nie zwracali na niego uwagi. Ale teraz nie sposób przeoczyć Złotka. Dzieje się z nim coś dziwnego, czego jeszcze nigdy nie widziałam. Złotek liże się i drapie po całym ciele a jednocześnie ma dziwne drgawki i konwulsje, które momentami przewracają go na plecy albo rzucają pod zaparkowane obok pojazdy. A co pewien czas dziwnie sztywnieje i nieruchomieje, z całym ciałem wyprostowanym i napiętym jak struna. I tak na zmianę, bez przerwy. Ludzie mówią, że tak jest cały czas. Dawali mu jeść, ale nie pokazał zainteresowania. Nie widzieli, żeby spał.
Dlaczego nikt wcześniej mnie nie zawiadomił? Albo nie zawiózł biednego kotka do weterynarza?
A w tym czasie Złotek, cały czas liżąc się, wstrząsany drgawkami, patrzy na mnie z rozpaczą i niemą prośbą.
Próbuję wziąć Złotka na ręce, ale to praktycznie niemożliwe, żeby go utrzymać. Pytam mężczyznę z baru, czy ma jakiś karton a on mruczy coś pod nosem, ale idzie na zaplecze i za chwilę wraca z tekturowym pudłem. Z trudem wkładam pakuję tam Złotka i idę z nim prosto do kliniki.
Lekarze nie wiedzą, co dokładnie jest Złotkowi, ale jednego są pewni – zarówno drgawki, sztywnienie jak i kompulsywne lizanie mają podłoże neurologiczne. Najbardziej prawdopodobne, że Złotek doznał urazu głowy. Ale może to być również rodzaj padaczki lub inne schorzenie neurologiczne, które z jakiegoś powodu teraz się uaktywniło.
Złotek jest w takim stanie, że nie może jeść ani pić, ani nawet spać. Dlatego lekarze podali mu leki o mocnym działaniu uspokajającym, które mają wyciszyć te objawy i umożliwić przynajmniej podanie mu kroplówki nawadniającej i odżywczej. Jak tylko leki zaczną działać (oby zaczęły), Złotek dostanie kroplówki. Ale to wszystko, co lekarze zgodzili się zrobić na kredyt. Na całą diagnostykę i kolejne wizyty muszę już mieć pieniądze.
Zrobię wszystko, żeby go uratować. Ale bez Was nie dam rady. Bez Was Złotek nie ma szans. Pomóżcie, proszę.